To nie Bóg cię ogranicza

Marzenia,wiara,Bóg,Winnica Radości, Jezus, Sekret radości

Dzisiaj artykuł, który powstał we współpracy z Martą z grupy modlitewnej Winnicy Radości. Niech Duch Święty dotyka was przez jego słowa i wskazuje prawdę, która wyzwala (J 8,32).

„Życie zaskakuje nowymi sytuacjami, a my, zamiast odpowiadać na te nowe sytuacje w nowy sposób, odruchowo posługujemy się wyuczonymi (dawnymi) schematami postępowania. To nas ogranicza, uniemożliwia nam rozwój i progres. Nieznajomość własnego charakteru, sposobu rozumowania, natury i emocji prowadzi do letargu. Zaczynamy wierzyć w coś, co jest oddalone od rzeczywistości; co jest często tylko naszą fantazją. Wtedy też nie odkrywamy nowych i świeżych możliwości, a tym samym, niestety, nie ma w naszym życiu zmian na lepsze. Dzięki prowadzeniu Ducha Świętego odkryłam poprzez wpis o emocjach, że jeśli nie zajmę się poznaniem wnętrza, będę tkwić w martwym punkcie. A jakim? Skupianiu się na własnym "ja", na sobie samej. Na tym, że to otoczenie powinno się zmieniać, abym to "ja" się zmieniła, dowartościowała, pozytywnie zaczęła myśleć, wzrosła, zrealizowała swoje pragnienia. Jakże się myliłam. Nic podobnego. To nie świat nas ogranicza, a my sami siebie ograniczamy” - kończy we wstępie Marta.

To prawda. Od końca lutego otrzymałam od Pana aż 4 znaki, że czas zmienić przyzwyczajenia i system działania; czas też zmienić schemat docierania do ludzi. Jak Duch Święty mi to oznajmił? Nie za ciekawie, bo przez 4 konkretne porażki i to jedna po drugiej. To łudząco przypomniało mi historię z Księgi Liczb (Lb 22,2-35). Otóż, gdy Balaam wyruszył na oślicy do króla Moabu, anioł Pański trzykrotnie zablokował przejazd zwierzęciu, przez co oślica zboczyła z drogi i była nieposłuszna. W swojej wściekłości Balaam pobił zwierzę, a po trzecim niepowodzeniu anioł Pański dał mu poznanie: „Ja jestem tym, który przyszedł, aby ci bronić przejazdu, albowiem droga twoja jest przeciwna mojej woli” (Lb 22,32). Kiedy Balaam zrozumiał sens wydarzenia, chciał całkowicie wycofać się z obranej drogi. Bóg jednak nakazał mu jechać dalej i przez to wydarzenie „otworzył Pan oczy Balaama” (Lb 22,31), dotarł do jego myślenia oraz zmienił intencje jego serca. Wniosek nasunął mi się taki, iż w ograniczeniach, porażce lub blokadzie sytuacji jest ukryta mądrość – nie tyle całkowite wycofanie się z tej drogi, co zwrócenie naszej uwagi na błąd w myśleniu przy jej realizacji. Ciekawe jest też to, że pokrzyżowane plany zachowały Balaama przy życiu (Lb 22,33)!

Zanim i mi Bóg otworzył oczy, krążyła wokół mnie pokusa, aby pójść tropem myślenia Izraelitów: „<<Czemu wyprowadziliście zgromadzenie Pana na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem zginęli?>>” (Lb 20,4); „<<Czemu nas Pan przywiódł do tego kraju, jeśli paść mamy od miecza […]>>” (Lb 14,3); „<<Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny>>” (Lb 21,5). Ich błąd myślowy polegał na oskarżaniu Boga i ludzi o niepowodzenia i smutki; ich bezrefleksyjność wybierała niewolnictwo i pogardę niż życie w godności. Ja dopiero za czwartym niepowodzeniem zrozumiałam, że to nie Bóg mnie ogranicza, to nie nieprzychylny człowiek, nie okoliczności, które potoczyły się odwrotnie do moich zamiarów, ale mój egocentryczny sposób rozumowania stawia mi przeszkody.

Bóg chce pomagać strapionym i wykorzystywanym. Psalm 102 mówi, że Bóg przychyla się ku modlitwie opuszczonych i nie odrzuca ich modlitw (Ps 102,18). Mamy tę wiedzę i pewność też po tych fascynujących słowach Boga do Mojżesza: „<<Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej […]. Teraz oto doszło do Mnie wołanie Izraelitów, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie: Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu>>.” (Wj 3,7-10). Gdyby więc ci ludzie wraz z zanoszonymi modlitwami, nie wątpili, nawet wbrew logice, w dobroć Stwórcy; gdyby tylko uwierzyli, że wydarzenia ich nie ograniczają, lecz sprzyjają im i są tym trudnym etapem, który każdy, kto chce lepszego bytu, musi przejść; gdyby nie skłaniali się ku intrygom i narzekaniom; gdyby nie ulegali presji zbuntowanego otoczenia, ale zaczęli budować osobistą przyjaźń z Bogiem; gdyby nie wycofywali się, dali z siebie więcej i nie stracili cierpliwości (Lb 21,4), to uniknęliby dodatkowych porażek i zobaczyli swoja pomyślność dużo prędzej.

Samodzielność w myśleniu przynosi nowe rozwiązania

Marta też czuła się jak w pułapce, ale odkryła nowe rozwiązania: „Od dłuższego czasu zajmuję się głównie domem. Mamy trójkę dzieci i czwarte w drodze. Mamy także dwie ‘Anielinki’ Marcelinę i Klarę. Od początku małżeństwa nie było łatwo, bo małżeństwo to życiowy poligon. Ja jednak wypracowałam w sobie pewien system myślowy i emocjonalny, który coraz bardziej niszczył mnie od środka. Wiadomość o szybkiej czwartej ciąży jeszcze bardziej mnie pogrążyła. Myślałam: <<To koniec. Już nigdy nie wyjdę z pieluch i z domu. Po moich pragnieniach i marzeniach>>. I tak tkwiłam w tym przekonaniu. Ostatnie Święta Bożego Narodzenia były najtrudniejsze. Udręka, brak nadziei, zgorzknienie i poczucie opuszczenia. Ale Bóg wykorzystał ten czas, abym zaczęła Go szukać. Abym zawalczyła o Niego i o siebie. Adoracja okazała się bardzo cennym zabiegiem oczyszczającym. Ja wylewałam swoje żale, a On słuchał. Gdy skończyłam rozpaczać, po mojej nocy przyszedł  dzień, po mojej burzy spokój; nadszedł czas na zmiany. Wróciłam do drugiego rozdziału książki 'Sekret radości' i drążyłam: jaka jestem? Jakie mam pragnienia? Jakie są moje marzenia? Zrozumiałam, że Bóg nie chce mnie ograniczać, przeciwnie, chce działać we mnie i przeze mnie wielkie rzeczy (Ps 111,2). Zaczęłam więc tworzyć swojego bloga Pozytywne Słowo. Mój ostatni wpis na nim dotyczył hasła, które pracowało we mnie od dawna: ‘Nie bój się!’ (Łk 5,10), ‘Wypłyń na głębię!’ (Łk 5,4), a także ‘Wszystko ma swój czas’ (Koh 3,1). Oto fragment tego wpisu: 'Ile razy słyszałeś te słowa? Może dziś one są właśnie dla ciebie. Może boisz się co się stanie jeśli... Jeśli zamiast martwić się o to, co będzie, podejmiesz wyzwanie już dziś. Zawalczysz o siebie i wypłyniesz. Nie myśl: <<Nie dam rady! Nie warto! Nie mogę! Nie powinienem!>>. Zamień to na ‘Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia’ (Flp 4,13) i, serio, tak rób. Nie zazdrość, że ktoś ma jakieś coś, a ty nic! Odkryj to, co w tobie jest unikatowe, tylko twoje, a zobaczysz jakim jesteś debeściakiem. Znasz reklamę: ‘Padłeś! Powstań!’? Twórcą tego hasła jest Bóg! To On może sprawić wielkie dzieła w tobie (Ps 111,2), więc nie bój się! Daj się dziś porwać Duchowi Bożemu i żyj pełnią życia. Śmiało!'".

Tak jest, zapragnij Ducha Świętego, który pokaże ci, co tak naprawdę ciebie ogranicza? Może słaba wola; a może pęd do rozkoszy przy jednoczesnej opieszałości; może niecierpliwość; może rozstrzelenie zainteresowań; lęk; pycha i twardy kark; bunt przeciw Bogu, który zatruwa życie? A może chęć bycia jak inni? Poczucie, że jesteś gorszy? Te i tym podobne myślenie najbardziej oddziela od Boga, ogranicza, a na końcu ma realny wpływ na mój los. Jezus w swoim słowie zmierza ku temu, aby nauczyć nas samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków z wydarzeń. Bóg chce w życiu doczesnym rozwijać nasz intelekt, abyśmy byli ludźmi trzeźwo i roztropnie myślącymi. Bo to myśli kształtują naszą rzeczywistość i decydują o naszym charakterze (czyli stałym usposobieniu wewnętrznym, nadającym naszemu postepowaniu nieprzerwany kierunek). To znaczy, że jeśli nie rozpoznamy tej konkretnej wady w myśleniu, to bez przerwy będziemy mieli te same efekty, bo nasze działania będą niezmienne! Wszelki więc postęp zaczyna się od myśli. Spokojnie. Z pomocą pragnie przychodzić Duch Święty, który chce otworzyć ci oczy!

Może więc tak jak Balaam jesteś przyparty do muru (Lb 22,25)? Może znów nieoczekiwane zdarzenie? A może kolejna odmowa i porażka zawodowa? Rozumiem cię, bo jestem specjalistką w doświadczaniu porażek. Te miejsca niewygody, to ta ciasna przestrzeń, w której Balaam znalazł się ze swoją upartą oślicą (Lb 22, 27). Wiem, że możesz czuć się jak w potrzasku w takich chwilach i wiem też z doświadczenia, że w tym miejscu chce zstąpić Duch Pański, by otwierać ci oczy na zaistniałą sytuację.

Co więc ja zrobiłam z 4 blokadami sytuacji - moimi osobistymi 4 znakami od Pana? Przede wszystkim podjęłam post (dwa razy w tygodniu bez rozpraszaczy typu Internet, w zamian zaś skupienie na Bogu); a dodatkowo podjęłam zdecydowane postanowienia, że eliminuję myślenie, które utrudnia mi osiągnięcie celów: nie słucham opinii o tym, co i jak powinnam robić (wywołują mój lęk); kończę z wzorowaniem się na innych (trzyma mnie w miejscu niezadowolenia z siebie)  i robię to, do czego Duch Święty mnie pociąga; przestaję się buntować (doprowadza mnie do oddalenia od Boga i do smutku), akceptuję wydarzenia i poszukuję nowych rozwiązań w spokoju wewnętrznym. No i, Duch Boży naprawdę wypełnił myślenie świeżymi możliwościami. Powstanie krótki spot o WR oraz ruszymy z projektem „Wizytówka radości” z początkiem okresu Zmartwychwstania :-) O tym pewnie jeszcze wspomnę w późniejszym czasie.

Życzymy Wam dobrego czasu w ostatnich dniach Wielkiego Postu. Właśnie teraz warto powracać do postanowień, które może sobie wyznaczyliśmy, by być blisko Pana.

Niech cię spotka wiele radości!

Kategoria: 
Marzenia

Komentarze

Ile w tym wpisie mądrości.Dotyczy każdego z nas,często obwiniam innych za moje niepowodzenia Dziękuję.
Ja też, ale widzę, że te niepowodzenia są trampoliną do lepszych wyborów ;) Pozdrawiam, Pati.
Świetny post. Trafia idealnie w moją sytuację( wszedłem przypadkowo na stronę przez facebook) , w której zbuntowałem się i oskarżyłem Boga zamiast poszukać w niej nowych rozwiązań. Bóg zapłać!
Świetnie, Łukasz :)
Bardzo dobra refleksja. Właśnie nam katolikom/chrześcijanom brakuje tej odwagi bardzo często żeby wziąć sprawy w swoje ręce we współpracy z Panem Bogiem na tyle ile sytuacja nam pozwala zaryzykować, zaufać Panu Bogu i zdyscyplinować się do działania tylko myślimy, że samo się coś wydarzy, a to okoliczności nie takie a to to a to tamto. Jesteśmy bardzo często wystraszeni...bo się nie uda..bo za mało czasu. Mówię to do siebie przede wszystkim. Bóg naprawdę jest dobry i życzy nam tego co najlepsze! Problem jest w mojej/naszych głowach. Bóg jest MIŁOŚCIĄ. Dzięki serdeczne za artykuł :)
Iwona, dokładnie tak ;) dzięki za tę refleksję!
Od 2 miesięcy nie korzystam z Fb w niedzielę. Z trudem ale znoszę tą sytuację. Odczuwany przeze mnie "trud", odczytuję jako uzależnienie. W związku z tym, iż to tylko jeden dzień, a tak mnie męczy, po przeczytaniu tego artykułu, stwierdzam, iż jeden dzień to mało by wyleczyć się z nadmiernego ograniczenia, które sama sobie funduję. Mam na myśli ograniczenie mojej wolności czasowej, emocjonalnej, duchowej. Mój post poprzez oddanie tego czasu (zakładam od dzisiaj 2 dni w tygodniu nie korzystania z Fb}, czy to rodzinie, czy pracodawcy, a przede wszystkim Panu Bogu wiem/jestem pewna, że przyniesie same korzyści. Decyduję zatem, że nie poddam się zniewoleniu Fb (od którego bardzo się uzależniłam)i walczę z tym. To przyjemne uczucie, kiedy można o czymś decydować :-). I jeszcze jedno bardzo ważne dla mnie. Przyznam, że czasami mam słabą wolę, chociaż dobry Bóg jest wyjątkowo dla mnie hojny. Między innymi dlatego zaczęłam w modlitwie prosić o to, by Pan wykorzystał mnie do swoich celów. Nie narzucam, nie sugeruję jakich, bo nie wiem co jest dla mnie i dla innych najlepsze, to wie tylko Pan Bóg. Ufam, że tak będzie.
Dziękuję za Twoje świadectwo, Agnes!
Cała prawda, zaufać Bogu, koniec ze zwątpieniem i że coś nie ma sensu. No to czas na prawdziwe zmiany. Bo do tej pory dzień z Bogiem, wszystko w jak najlepszym porządku, a następny dzień: a spróbuje po swojemu, przyspiesze swoje plany i nagle rozczarowanie. I tak w kółko. Teraz zaóważyłem swój realny błąd.
Chwała Ci, Jezu! Pozdrawiam cię serdecznie;)

Dodaj komentarz

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.
CAPTCHA obrazkowa
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.