Nie martwcie się o jutro
Pieniądz jest błogosławieństwem. Rzeczą wspaniałą jest mieć dobrą pracę, która daje ci możliwości godnego życia oraz rozwoju. O taką pracę powinniśmy też prosić Ojca, który pragnie dawać nam tylko dobre dary. W modlitwie „Ojcze nasz” prosimy przecież, by Bóg dał nam „chleba powszedniego”. Nie ma w tym nic złego, że chcemy czuć się bezpiecznie, troszczymy się o dom, rodzinę, przyszłość. Świadczy to o roztropności, dojrzałości i odpowiedzialności. Jezus jednak oddziela zdrowe zatroskanie o funkcjonowanie w świecie od gonienia za majętnością; ludzi roztropnych od pogan. Różnica jest bardzo subtelna i polega na tym, że poganie zabiegają i martwią się o to, co będą jedli, pili i w co będą się ubierać (Mt 6,31-32). Problem pojawia się więc w momencie, w którym dostrzegasz obsesyjne i natrętne myśli o pieniądzach, dobrach, awansach, zaszczytach. W momencie, kiedy przestajesz ufać, że Bóg zatroszczy się o ciebie; w momencie, gdy możesz już przyznać, że brakuje ci umiarkowania, pokoju i radości w związku z kwestią materialną. Pieniądz wciąga i bez pomocy Ducha Świętego nigdy nie dostrzeżemy umiaru i nie będziemy potrafili się zatrzymać.
W Księdze Jeremiasza czytamy naprawdę mocne słowa: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę” (Jr 17,5). Jakiś czas temu stwierdziłam, że, dosłownie, według tego słowa, kwalifikuję się do osoby przeklętej. Zszokowała mnie ta prawda. A jednak złapałam się na tym, że przestałam ufać Bogu, że zatroszczy się o moje sprawy. Zaraz miejsce ufności zajął nawał myśli, smutek, niezadowolenie oraz ślepota na te chwile, w których przychodziło szczęście (Jr 17,6). Pokusa zabiegania i martwienia się o finanse doprowadza więc do przeoczenia radości życia.
Kasia z naszej grupy modlitewnej, która zaproponowała ten temat, daje takie wyzwanie: „Zastanówmy się przez chwilę, czy potrafilibyśmy dzisiaj, w XXI wieku, żyć jak Maryja i Apostołowie? Pierwsi chrześcijanie potrafili jednego dnia zostawić wszystko i pójść za Jezusem. Potrafili się wspierać, słuchać wzajemnie, tworzyć wspólnoty pełne braterstwa i przyjaźni. Dzisiaj brakuje nam prawdziwej wspólnoty zarówno rodzinnej, parafialnej, jak i społecznej. Przyczyną jest miedzy innymi chciwość. Nie mamy czasu dla siebie; nie znamy sąsiadów; nie pożyczamy, bo chcemy być samowystarczalni; nie potrafimy poprosić, bo boimy się litości czy wzgardy; nie chcemy słuchać o problemach, bo to obciąża; wolimy gromadzić niż rozdawać. Zanim podejmiemy się jakiegoś zadania, pierwsza myśl: Czy mi się to opłaca? Czy mnie na to stać? Czy nie stracę za dużo? Ta ludzka kalkulacja bierze swój początek z chciwości. Przez chciwość Judasz zdradził Jezusa, przez chciwość bogaty młodzieniec odszedł od Jezusa, przez chciwość Maryja z Józefem nie mogli znaleźć miejsca na narodzenie Jezusa. Konsekwencją chciwości są: wojny, nienawiść, głód, rozłamy, rozwody, bankructwa, samotność, bezdzietność, rozczarowanie, pustka, smutek, depresja”.
Chciwość to grzech, który ma wiele wymiarów. Polega na rozrzutności dla siebie, jak u syna marnotrawnego (Łk 15,13); obojętności na pomoc potrzebującym, jak u bogacza i trędowatego (Łk 16,19-21); skąpstwa, jak u uczniów Jezusa, którzy oburzyli się na marnowanie drogocennego olejku (Mt 26,8); przyzwyczajeniu się do pieniądza, jak w przypadku przewrotnych rolników, kiedy nie rozpoznajemy co nasze, a co cudze, nie oddajemy pożyczonych pieniędzy, wykłócamy się o spadki (Mt 21,34-35).
Przez wiele rzeczy przechodzę sama w życiu. Nie omija mnie i pokusa chciwości. Widzę, że Jezus chce, abym to opisywała dla was. Chciałabym, abyśmy zatem na chciwość popatrzyli jeszcze z nieco innej perspektywy. Uświadom sobie co leży u podstaw twojego chciwego pożądania? Często będzie to potrzeba dowartościowania się, potrzeba znaczenia i bycia w centrum. A może lęk przed biedą, utratą bezpieczeństwa i kontroli? Być może myślisz według kłamstwa, o którym wspomina Ewangelia św. Łukasza – nagromadzić teraz, by móc spać spokojnie później: „Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” (Łk 12,19). Prawda jest jednak taka, że nigdy nie będzie momentu, w którym nie będziesz musiał czuwać, ufać Bogu, pracować nad sobą, działać, podejmować wysiłek, rozwijać się, ulepszać się, zmieniać się, nawracać się. I to jest właśnie to: „Głupcze” (Łk 12,20) do wszystkich tych, którzy martwią się o jutro (Mt 6,34), a przez to dali wiarę kłamstwu we własne możliwość, siły i zasoby.
Św. Jan mówi, że kresem miłości doskonałej jest ufność czyli to, że lęk w nas nie zwycięża (1 J 4,17). Zobaczcie, że u podstaw grzechu bardzo często leży nieuświadomiony lęk. Przeciwieństwem miłości nie jest więc nienawiść, ale lęk. Bóg leczy nasze niemoce. Chciwość to niemoc do zaufania Bogu, że mogę być spokojny, bo On czuwa nade mną; że mi wystarczy; że nie muszę gromadzić; nie potrzebuję konkurować; że On nasyca moje dni dobrami (Ps 103,5); że otwiera swą rękę i nasyca mnie do woli (Ps 145,16). Mocno podziałał tu na moją wyobraźnię przykład lilii. Otóż, po konwaliach, to według mnie najładniej pachnące i wyglądające kwiaty. Lilie nie troszczą się o ubiór, pracę i o jutro, a jednak żyją tak pięknie i zachwycająco. Co więcej, według Jezusa, są najmodniej i najbardziej ekskluzywnie ubrane... (Mt 6, 28-29).
Pytaliście mnie jak wyzwolić się z tego grzechu. Pan Jezus zmiażdżył pokusę chciwości stanowczą odmową, sprzeciwem i ripostą o Jego zdecydowanym wyborze służenia Bogu (Mt 4,8-11). Możesz pójść tym tropem:
- Uświadomienie sobie, że mam problem z tym grzechem
- Podjęcie wyboru: chcę służyć Bogu czy chcę podążać za duchem świata?
- Prośba o Ducha Świętego i Jego uwolnienie od zadręczających myśli
- Modlitwa różańcowa
- Jałmużna
Kasia, która przygotowywała ten temat pisała o jałmużnie, która uwalnia od chciwości. Napisała też, że poruszyły ją słowa kapłana: "Dwa złote jałmużny z kilkuset złotych oszczędności, to nie jest jałmużna. Jałmużnę trzeba poczuć, oddać tyle, aby czasami zabolało". Celowo dałam jałmużnę na ostatnim miejscu, ponieważ „radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9,7). Jałmużnę dasz z prawdziwą radością serca, gdy otworzysz się najpierw na uzdrowienie Ducha Świętego. To Boży Duch daje mądrość w rozporządzaniu pieniędzmi, dodaje chęci, usuwa niepokój i opór w dawaniu, lęki, barierę związaną z zachłannością. Bogu na pewno nie chodzi też o to, byśmy nieracjonalnie gospodarowali finansami lub byśmy naszą jałmużną pogłębiali czyjeś zaburzenia lub dysfunkcje (np. dając osobie uzależnionej pieniądze, które najprawdopodobniej pójdą na używki). Delikatność Ducha Świętego jest tu więc istotna. Możemy prosić o Jego roztropność, umiarkowanie, rozsądek w gospodarowaniu zasobami, by nie popaść w żadną skrajność – nie być ani chciwcem, ani rozrzutnikiem.
"Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy" (1 Tm 6,10), który to temat poruszałam także w książce. Wielki Post jest doskonałym czasem, by przejrzeć swoje serce i ustalić, czy nie ma w nim gdzieś głęboko ukrytej chciwości, która wydaje w moim życiu złe owoce i jest powodem braku błogosławieństwa? W tym na pewno pragnie nam pomagać Duch Święty.
Niech was spotka wiele radości!
Komentarze
Jakub (niezweryfikowany)
czw., 03/28/2019 - 08:35
winnicaradosci
czw., 03/28/2019 - 20:15
Kupujący (niezweryfikowany)
czw., 03/28/2019 - 15:58
winnicaradosci
czw., 03/28/2019 - 20:16
Iwona (niezweryfikowany)
sob., 03/30/2019 - 11:46
winnicaradosci
sob., 03/30/2019 - 21:05
Dodaj komentarz