Podnieś głowę, bo zbliża się twoje odkupienie
Razem z Sodalicją Mariańską, jak co roku, przygotowujemy się do Uroczystości Niepokalanego Poczęcia poprzez 9-dniową nowennę. Maryja miała na mnie plan w tegorocznej nowennie. Zapragnęła wyprostować moje patrzenie powyginane pewnymi kryzysami. Chciała przypomnieć mi o moim odkupieniu. Pouczyła mnie, abym nabrała ducha i znów podniosła głowę (Łk 21,28).
Słowo mówi, że sprawiedliwość następuje wtedy, gdy poznajemy Boga: „Zła czynić nie będą ani działać na zgubę […], bo kraj się napełni znajomością Pana” (Iz 11,9). Znajomość Pana generuje więc w tobie i wokół ciebie pokój, dobro i radość. No i właśnie zbiegło się to słowo z moim poniedziałkowym odkryciem. Na Adoracji wstrząsnęło mną poznanie: dlaczego, przychodząc do Emmanuela, natychmiast się nie odmieniam? Co jest, że po spotkaniu z Panem, który zdumiewał wiernych (Mt 15,31) nadal się zamartwiam, nie pokornieję, nie łagodnieję, opieszale wykonuję swoje obowiązki, narzekam na ilość zadań, odnajduję jeszcze pokłady jakiejś dziwnej zawiści? Gdzie leży błąd, że nie doświadczam natychmiastowego uzdrowienia? Te pytania niesamowicie mnie ożywiły. I nie było w nich nawet miligrama oskarżeń, a jedynie szczere zadziwienie tą nielogicznością. Z odpowiedzią pośpieszyła mi znowu Ewangelia o setniku. Otóż, oswoiłam sobie moją wiarę. Słowem, przyzwyczaiłam się do Jezusa, co automatycznie wyparło pierwotną fascynację. A przecież w Księdze Ozeasza czytamy, że Bóg, bardziej niż czegokolwiek; bardziej niż jakichkolwiek ofiar, pragnie miłości i poznania Jego samego (Oz 6,6).
Nie potrafię opisać, jak bardzo Maryja jest zafascynowana Jezusem. Stale. Niezmiennie. Bez względu na istniejące okoliczności. Jaką pasją jest dla Niej Jej Syn. Wszystko, o co chodzi Maryi, to zwrócić moją uwagę na Dzieciątko w Jej niepokalanym łonie. Ona jest tak zachwycona tą niezwykłą tajemnicą, że chce, abym i ja zdumiała się Mesjaszem... Maryja odkurza mi wiarę. Zapragnęła, bym właśnie w czasie tego adwentu, przez kolejne jego dni, poznawała lepiej Tego, dzięki któremu dla wszystkich ludów Bóg wyprawi „ucztę z tłustego mięsa i wybornych win” (Iz 25,6); bym na nowo potrafiła zdumieć się Tym, któremu żal nie pozwala przejść obojętnie obok mojego ubóstwa, choroby, niedomagań, ułomności, niepełnosprawności, cierpień (Mt 15,30-32); bym zachwyciła się Jezusem, dzięki któremu Pan Bóg pragnie ocierać łzę z mojego oblicza i odjąć mi mojej osobistej hańby (Iz 25,8); bym ponownie oddała życie Dziecięciu, które rodzi się po to, aby dać mi zbawienie!
Jezus to Bóg, który nie rodzi się po to, by mnie oskarżyć, przygnębić czy zarzucić dodatkowym cierpieniem. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Jezus pragnie, bym mogła wreszcie podnieść moją głowę ponad moje kryzysy, rozczarowania, hańby, które zamykają mnie we wstydzie. Jezus rodzi się po to, aby dać mi zbawienie - uzdrowienie, uwolnienie, wybawienie z opresji, puszczenie w niepamięć wszystkich moich grzechów, a na końcu mych dni zapewnić mi radosną wieczność. Z takim Jezusem spotykamy się przecież na kartach Ewangelii!
Adwent to wspaniały czas. Adwent motywuje nas do większego starania się o największe dobro - Jezusa samego; to cudowny okres, aby poznawać lepiej Pana. Obojętnie więc, jakie praktyki podejmiesz; w jaki sposób będziesz zapierał się siebie; czego sobie odmawiasz. Finalnym osiągnięciem, kropką nad "i" adwentu ma być bliższa relacja z Odkupicielem i szczera radość z Jego narodzin. Spotkanie z Miłością powinno owocować we mnie pokojem, sprawiedliwością, wiernością i dobrem (Iz 11,3-9).
To niezwykła prawda, że Bóg tak wiele chce czynić dla Maryi i poprzez Maryję. Odkrywam to nieustannie, gdy modląc się do Niej, szybko zmienia się moje dotychczasowe spojrzenie. Widzę nowe słabości, których przedtem nie widziałam, a które odgradzały mnie od Boga. Widzę, jak na dłoni, że moje rozczarowania i kryzysy powodują stwardnienie serca, które dalej zalepia uszy na szept Ducha Świętego. Widzę, jak wiele razy, zamiast używać rozumu, pozwalam wyznaczać ścieżki moim uczuciom. Widzę, jak ociężałe jest moje serce przez troski i grzech. Maryja, wiedząc o tym, nie krytykuje mnie i nie ośmiesza! Dziś wiem też, że jeśli w czasie takiego zagubienia słyszę od kogoś szorstkie pouczenia, pogardę lub odrzucenie, to ta osoba nie mówi tak, jak mówiłby Bóg czy Maryja!
Kochani! Nie dajmy się więc kryzysom i podnieśmy nasze głowy, bo zbliża się nasze odkupienie (Łk 21,28). Adwent ma nas przygotować na tę prawdę. To idealny czas, by przejść go z Maryją (ja z większym zaangażowaniem odmawiam różaniec; pilnuję się, by odmawiany był z serca i Maryja naprawdę pomaga mi się zmieniać). Przed nami, 8 grudnia, Uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia. Maryja, jako jedyna została zachowana przez Boga od grzechu i z tej okazji ma dla nas wszystkich prezent – godzina łaski od 12-13.00. To jedyne takie 60 minut w roku, gdy Bóg chce udzielać nam wszystkiego poprzez Niepokalaną. Trwajmy zatem, w miarę możliwości, na wspólnej modlitwie - w sobotę (12-13.00), mówiąc Jej o oddalonych, zagubionych, chorych, niepełnosprawnych, a także o kapłanach i osobach konsekrowanych. Powierzajmy Jej nasze powołania i wszystko, czym żyjemy.
Dzielmy się wiarą, wówczas ona nam się pomnaża. Serdecznie was pozdrawiam :-) Piszcie, cokolwiek leży wam na sercu.
Niech was spotka wiele radości!
Komentarze
Zabirski (niezweryfikowany)
czw., 12/06/2018 - 18:40
winnicaradosci
pt., 12/07/2018 - 08:12
Dave (niezweryfikowany)
sob., 12/08/2018 - 23:21
winnicaradosci
pon., 12/10/2018 - 16:11
Magda (niezweryfikowany)
wt., 12/11/2018 - 02:08
winnicaradosci
wt., 12/11/2018 - 15:33
Dodaj komentarz