Jak uporać się z przeszłością i zacząć żyć?
W tym poście chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami i pokazać w jaki sposób Bóg dał mi łaskę uwolnienia się od żalu z przeszłości. Za każdym razem, gdy z czegoś Pan mnie uwalnia, to dostrzegam, że dzieje się to przez 2 etapy: zobaczenie prawdy (moja świadomość problemu) oraz pragnienie zmiany (moja wola).
Są dwie skrajne pokusy odnoszące się do czasu – patrzeć z żalem za siebie oraz patrzeć z lękiem przed siebie. I jedna i druga postawa nie jest tą właściwą, bo odbiera najcenniejsze, co mamy, a więc czas obecny, który można poświęcić na relację z Panem, na miłość w rodzinie, na rozwój osobisty, itd.
Na początku jedna ważna wskazówka. Jak sprawdzić czy masz problem z nadmiernym i niezdrowym patrzeniem w przeszłość? Trzeba zrobić krótką analizę. Świetnie sprzyja tej, jak i każdej innej analizie, cisza – np. podczas adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie lub stworzenie dobrych warunków w domu. Zauważ: jakie wspomnienia regularnie cię zadręczają? Co notorycznie pojawia się w twoich myślach? Jaka tęsknota, żal, ból skutecznie wybija cię z zajęć, które masz tu i teraz? Co zapełnia twój umysł, a co nie dotyczy teraźniejszości, obecnego momentu, dzisiejszego dnia, w którym pracujesz czy opiekujesz się rodziną. To mogą być też dobre rzeczy. Na przykład ciągle pojawiające się wspomnienia o tym, jak to kiedyś było ci fajnie, ile cudownych rzeczy kiedyś się wydarzyło, a dziś (mnie wiązała głęboka tęsknota za życiem w Stanach, za moją rodziną i znajomymi, których tam mam. Dosłownie odbierało mi to radość i chęci do działania w moim dzisiaj). Możesz popatrzeć co najczęściej powraca w twojej wyobraźni z poprzednich miesięcy, z dawnych lat, z przeszłości. Jeśli wracasz z namiętnością do tego, co kiedyś robiłeś, jak kiedyś to robiłeś; jeżeli skupiasz się na porównywaniu twego obecnego stanu z dawniejszym, to masz dokładnie ten sam problem, który miałam ja.
Nie płacz zbyt długo po czymś
Ostatniego dnia 2019 roku Bóg dał mi poznać, że nowy rok będzie inny od poprzedniego. Czyli już wtedy Jezus zwracał moją uwagę na to, że nie ma co zbytnio tęsknić za czymś, płakać po czymś/kimś, lecz powinnam z nadzieją patrzeć wprzód i co więcej, walczyć o to, co jest dla mnie najbardziej wartościowe. Tu powracają mi te słowa: „Ja bowiem znam zamiary jakie mam wobec was, zamiary pełne pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie” (Jr 29,11). Chodzi o to, by wierzyć Bogu i zaufać Mu, że to, co najbardziej cenne On naprawdę ma dalej przed nami! Zobaczcie co Bóg mówi do Samuela, gdy okazuje się, że Saul popełnił wykrocznie i wszystko przekreślił: „Dokąd będziesz się smucił z powodu Saula? […] Napełnij oliwą twój róg i idź” (1 Sm 16,1). Bóg sugeruje swojemu prorokowi, by szedł dalej, by więcej nie rozpaczał po Saulu, bo oto idzie nowe, bo oto Bóg chce, by Jego człowiek otworzył nowy etap życia.
Rok 2020 rozpoczęłam rekolekcjami w ciszy i tam zaczęło dziać się to, o czym Bóg mnie informował. Na tych rekolekcjach jeden z główniejszych przekazów Boga do mnie, którym właśnie zapragnęłam się publicznie podzielić, brzmiał, aby zamknąć przeszłość potężnymi drzwiami i popatrzeć przed siebie. Aby zacząć wszystko od nowa, zacząć jeszcze raz. Zastanawiałam się, co ja mam tak naprawdę zostawić? Dlaczego Bóg chce, abym zaczęła wszystko od nowa? Według mnie przeszłość wcale mnie nie wiązała i nie miałam czego zostawiać. Jednak kiedy jesteś 24 godziny na dobę w ciszy i cały dzień opierasz na słowie Pana, to widzisz prawdę o rzeczywistości.
Bóg uświadomił mi, że od 18 lat notorycznie, przy każdej możliwym poruszeniu przez bodziec analizowałam i robiłam symulacje, co by było i kim bym była dziś, gdybym nie poszła drogą, którą poszłam. Sami widzicie jakie to było bez sensu, a jednak w tej duchowej pajęczynie bezwiednie utknęłam. To był słaby punkt, wyrwa w murze, z której nie zdawałam sobie sprawy. Wiecie co Bóg mówił mi na to? Że On ma moc wszystko jeszcze naprawić, że „odbuduje mury Jeruzalem” (Ps 51,20), dając mi tym samym nadzieję na naprawę tego, co popsuł mój grzech.
Pożegnaj z radością to, co było
Pan pokazał mi na tych rekolekcjach przełomową dla mnie metodę na pogrzebanie tego, co było. Na pożegnanie się z dawnymi wyborami, na odcięcie starych, na przygotowanie nowych bukłaków, bo nowe wino będzie lane. W końcu "młode wino należy wlewać do nowych bukłaków" (Mk 2,22)... Otóż siedząc przed Panem w kaplicy, podczas adoracji, otrzymałam radę, by w wyobraźni przejść przez wszystko z Jezusem. Używając więc wyobraźni wzięłam Jezusa za rękę i cofnęłam się do tego, co było moim udręczeniem. Poprowadziłam Go przez całą przeszłość, która mnie poruszała. Tuż po tym poczułam totalną ulgę i od tej pory ani razu nie miałam męczących mnie wspomnień, analiz, a także żadnego uczucia, które zniewalało (chociaż bodźce znów były ku temu, by ranę dawną rozdrapać :))
Popatrzcie, że gdy Pan Jezus dowiaduje się o uwięzieniu Jana Chrzciciela (Mt 14,23), to nie zatrzymuje się w tym bólu, ale idzie dalej, idzie do Galilei nauczać, uzdrawiać, głosić, w tym czasie powołuje swoich współtowarzyszy. Zatem zachowanie Boga daje nam taką wskazówkę, aby nie płakać zbyt długo, a wszelką „stratę” traktować jak wstęp do NOWEGO ETAPU.
Duch Święty dał mi radę dokładnie jak Samuelowi, koniec starego, czas zacząć całkowicie nowy etap. Nie płacz po licznych stratach, bo wspólnie idziemy do przodu. I właśnie wtedy dostrzegłam, że Bóg ma wobec mnie nowe zamiary i to pełne pokoju (Jr 29,11). A mianowicie poruszył moje serce tak, że rozważam dalsze uczenie się w kierunku mojej trzeciej pasji, odżywiania, by móc pomagać ludziom w doborze diety tak, by stawali na nogi i duchowo i fizycznie, jak również psychicznie (nie zapominajcie, że 90 procent serotoniny, czyli naszego samopoczucia leży w jelitach!).
Jeśli nie odetniemy tego, co było (co boli, rozpala żal, poczucie winy) poprzez analizę i diagnozę, a potem, dzięki wyobraźni, przez zaproszenie Jezusa w te rejony, to może być bardzo ciężko z nowym winem, nowym etapem życia. Ale łaska Pana jest wielka. Prośmy o tę łaskę zobaczenia prawdy w Duchu Świętym, a potem pragnienia zmian. Niech Bóg nam błogosławi i nas strzeże.
Kochani 7 lutego będę gościem w Parafii MB Myślenickiej w Myślenicach. Spotykamy się o godzinie 19.00. Pozdrawiam Was i do zobaczenia.
A cały artykuł nagrałam też dla Was w tym odcinku.
Niech was spotka wiele radości!
Komentarze
Wioleta (niezweryfikowany)
śr., 02/05/2020 - 12:08
winnicaradosci
śr., 02/05/2020 - 21:29
Anna Stepien (niezweryfikowany)
sob., 02/15/2020 - 23:23
winnicaradosci
śr., 02/19/2020 - 20:47
Dodaj komentarz